Przeszłość naszych przodków jest początkiem naszej teraźniejszości

Przeszłość naszych przodków jest początkiem naszej teraźniejszości

“Nie interesuje mnie historia moich przodków” – tak może powiedzieć co drugi współczesny nastolatek. Szczerze mówiąc, nie byłam też zbyt chętna do poznania przeszłości moich prababek. W sumie dlaczego? Jeśli tworzę swoją historię, żyję tu i teraz i czy powinnnam poświęcić swój cenny czas na badanie życia tych, których dawno już nie ma? Tak myślałam do pewnego momentu. Któregoś dnia babcia zaczęła opowiadać o przeszłości swoich rodziców. Oczywiście słuchałam każdego jej słowa. I wtedy zrozumiałam, że zaczynam tworzyć łańcuch geneologiczny, znajdować związek między sobą a swoimi pradziadkami i nieumyślnie zanurzać się w przeszłości, nawet jeśli jest to przeszłość ludzi, których nigdy nie widziałam. To było niasamowite! Niemalże jak w filmach o teleportacji w przeszłość, kiedy zaczyna się być w tym obecnym, jakby było się w tej chwili blisko tych wszystkich ludzi i doświadczało z nimi tego, czego kiedyś oni doświadczyli. Nigdy nie myślałam, że będę chciała podzielić się historią moich przodków z ludźmi, nawet jeśli niewielka liczba osób przeczyta ten artykuł, może przynajmniej zainspiruje ich to do podzielenia się swoimi rodzinnymi tajemnicami.

Rok 1790, Galicja, Obwód lwowski (terytorium Rzeczypospolitej, które zostało zajęte przez Austrię podczas pierwszego rozbioru Polski) – Medyńska Michalina urodziła się w rodzinie szlacheckiej. Zakochała się w jednym młodym pracowniku ich rodziny i rozważała zawarcie małżeństwa, ale odmówiła przyjęcia jego nazwiska, ponieważ był zwykłym chłopem, a jej majestatyczne nazwisko szlacheckie miało wysoki status i tak jej mąż przyjął nazwisko Medinsky. Nie wiadomo, ile mieli dzieci, ale jedno jest na pewno znane: Józef Medyński.

Rodzina Medyńskich żyła na terytorium ówczesnego zaboru austriackiego, w którym Austria mocno uciskała Polaków tam mieszkających. Zmuszano do mówienia swoim językiem oraz do zmiany godnych polskich nazwisk na austro-węgierskie. Rodzinie udało się uciec i znaleźli się w prowincji Chersońskiej. W tym czasie Józef był już żonaty z Polką – Karoliną Karłowną, która przyjęła jego nazwisko. Nie wiemy, ile dokładnie mieli dzieci, potwierdzonych jest troje: Wasilij, Konstantyn i Maria Medyńskie.

O Wasiliju było wiele dokumentów w archiwum I wojny światowej. Służył on w Lubelskim Pułku 1914-1916 jako oficer armii, a w 1916 roku pułk został rozlokowany w Odessie.

Rok 1941, wybuch II wojny światowej. Odessa została okupowana przez Niemcy. Ukraińskie i polskie rodziny żyją w całkowitej biedzie, nie było dachu nad głową. Niemcy zabierali młodych chłopców w szeregi niemieckich żołnierzy. Zwabili ich wszystkimi darami, obiecali im dobre warunki, wyżywienie i miejsce zamieszkania. W wielkiej rozpaczy, ludzie przechodzili na stronę Niemców, ponieważ głód i zimno zmuszały ich do walki po stronie wrogów. Ale tam też życie nie było bajką, dzieci były bite, zmuszane do ciężkiej pracy oraz okrutnie znęcano się nad nimi. Takie życie przerażało zwłaszcza mężczyzn i wielu z nich uciekło przed niemieckimi żołnierzami do ojczyzny. Część wróciło rannych, prawie żegnając się z życiem. Jednym z uciekinierów był Witalij, który w czasie ucieczki prawie stracił nogę.

Maria Medyńska Iosifovna była bardzo inteligentną i zdolną dziewczyną. W tych trudnych godzinach rzadko można było spotkać dobrze wykształconych ludzi. Masza uczyła małe dzieci i dorosłych pisania i czytania, prowadziła podstawowe lekcje matematyki, dodatkowo pracowała jako sanitariusz w szpitalu. Niestety los młodej dziewczyny nie był dobry. Maria została oskarżona o kontakt z polskim konsulem, że rzekomo przekazywała mu informacje za pośrednictwem swojego brata oficera Wasylego. Została skazana na 10 lat surowego reżimu i wywieziona na Syberię.

Medyński Konstantyn Józefovicz ciągle uciekał, nieustannie zmieniając miejsce swojego pobytu. Według niektórych relacji spekulowano, że brał udział w powstaniach polskich na terytorium Rzeczypospolitej. Postanowił jechać do Guberni Chersońskiej, gdzie poznał żonę – Haritinę Aksentiewną, z którą miał troje dzieci: Afanasiusza, Piotra, Ewdokię. Było też inne potomstwo, jednak, ale znaleziono informacje tylko o trzech. Z jakiegoś powodu zabrał swoje starsze dzieci i wywiózł je do Orenburga, pozostawiając żonę i młodsze dzieci w Nikolajewie. Wkrótce Haritina zmarła, a Konstantyn musiał powrócić do Nikolajewa, aby wychowywać młodsze dzieci.

Afanasij Konstantinowicz Medyński w 1916 roku wstąpił do rosyjskiej armii carskiej. Służył tylko dwa lata, ponieważ w 1918 roku wybuchła wojna polsko-ukraińska i cała armia carska została rozwiązana, a tych, którzy służyli na dworze carskim, zaczęto ścigać. Po zabraniu żony wyjechał do północnego Kazachstanu, niedaleko miasta Aktyubinsk. Urodzili się tam synowie Grigorij i Władimir, córka Evdokia Afanasievna (matka mojej babci, nawiasem mówiąc, którą cudem udało mi się odnaleźć) oraz jej dwie młodsze siostry Antonina i Vera.

Nagle rodzina dowiaduje się, że jego ciotka Maria została skazana i osadzona na Syberii. W tamtych latach rozpoczęto aktywne zsyłanie Polaków do obozów koncentracyjnych na Syberii i północnym Kazachstanie. W roku 1940, kiedy trwa II wojna światowa, Afanasij boi się o życie swojej rodziny i podejmuje decyzję o wyjeździe na południowy Kazachstan. Jeżdżą po ogromnych pustych stepach i bliżej południa lądują na stacji Tulkubas i pozostają w kazachskiej wiosce. Nie chcieli niepotrzebnej uwagi i przesłuchań ze strony policji lub miejscowych mieszkańców, ale pomimo tego, że w pobliżu znajdowała się rosyjska wioska, pozostali tam. Życie było ciężkie, nie było jedzenia ani wody, żyli w domowej ziemiance i tak naprawdę cudem udało im się nie umrzeć.

Ojciec i bracia Ewdokii zostali zabrani na wojnę. Brat Włodzimierz zaginął po bitwie pod Stalingradem, zimą 1942 roku. Grigorij nadal bierze udział w działaniach wojennych, Armia Czerwona idzie w kierunku Europy i w sierpniu 1944 roku na terytorium Polski umiera Grigorij i tam zostaje pochowany.

Afanasij wraca z wojny do domu. Czasy po wojnie nie przestają być trudne, ale mimo to Evdokija ma szansę zdobyć wykształcenie i znaleźć dobrą pracę. Udaje jej się przetransportować swojego ojca i dzieci do Szymkentu, gdzie zaczyna się życie mojej babci Medinskiej Ludmiły Vitalyevny i naszej rodziny.

Co się teraz dzieje? Kilka lat temu nasza rodzina znalazła w mieście Polski Ośrodek, w którym tacy jak my, mając korzenie polskie i rodzinnych bohaterów walczących o życie swojego polskiego narodu, nadal cenią i pielęgnują kulturę Polski. Było wiele działań i okazji, aby pokazać innym ludziom tradycje naszych przodków. Po krótkim czasie moja rodzina wzięła na siebie odpowiedzialność za dalsze prowadzenie tego Polskiego Centrum. Wiele osób dołączyło do nas. Kiedy moja mama została rzeczniczką, wzbudziła zaufanie wśród innych członków centrum, którzy znaleźli motywację do nauki języka polskiego i wyjazdu do swojego kraj. Do dziś nasze Polskie Centrum “Ojczyzna” w Szymkencie żyje i rozwija się i mamy nadzieję nadal zaszczepiać nowe wartości dla tych, którzy cenią przeszłość swoich przodków. Obecnie trwa moja polska historia, w Warszawie, w Kolegium św. Stanisława Kostki, gdzie uczę się i chcę przystapić do egzaminu maturalnego, gdzie angażuję się w różne inicjatywy, działając w wolontariacie i kole dziennikarskiem, gdzie poznaję kulturę, historie i tradycje polskie.

Wiem, że to czas na napisanie własnej historii. W moich rękach jest moja przyszłość, pamięć moich potomków. Chciałabym, żeby byli ze mnie dumni, tak jak ja jestem dumna z moich pradziadków, którzy dokonali wielkich czynów nie tylko dla mojej rodziny, ale i dla innych pokoleń, którzy dziś mogą żyć w wolnej Polsce.

Wiktoria Gadetska

DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW KANCELARII SENATU RP

w Konkursie „SENAT POLONIA – 2024”

“Witajcie w domu – pobyt i edukacja kulturalna młodzieży polskiego pochodzenia ze wschodu uczącej się w LON Kolegium św. Stanisława Kostki w Warszawie”

Dofinansowanie: 180 000 zł

Całkowita wartość: 298 396 zł

umowa zawarta w lipcu 2024 r.

 

Narodowe Czytanie „Kordiana”

Narodowe Czytanie „Kordiana”

Od 13 lat, z inicjatywy prezydenta Polski, odbywa się ogólnopolskie publiczne czytanie wybranej książki z kanonu klasyki polskiej. Narodowe Czytanie odbywa się w tysiącach miejsc w Polsce i na całym świecie. Akcja w tym roku odbywa się w 60 krajach, niemal na wszystkich kontynentach. W tym roku wybraną lekturą stał się „Kordian” Juliusza Słowackiego. Prezydent RP Andrzej Duda skierował okolicznościowy list, zachęcając do udziału w Narodowym Czytaniu właśnie „Kordiana” – „Chciałbym, aby w trakcie tej wspólnej lektury towarzyszyła nam refleksja nad Polską i polskim losem. Ale też nad aktualnością „Kordiana”. Bo dramat Słowackiego opowiada o walce Polaków z caratem, ale przecież można traktować go również jako opowieść o naszej współczesności. O tym, że wolność i niepodległość wymagają bezinteresownego poświęcenia i ciągłej gotowości do czynu. Że odpowiedzialność, konsekwencja i wola działania prowadzą do zwycięstwa, a niezdecydowanie, strach i złudzenia – do klęski” – zaznaczył Prezydent RP Andrzej Duda.

Cieszymy się, że wybór padł właśnie na „Kordiana”, gdyż utwór ten szczegółowo omówiliśmy na języku polskim w ubiegłym roku szkolnym. I to dzieło naprawdę nam się spodobało. Stąd na tej uroczystości, którą w Ogrodzie Saskim otworzyła Para Prezydencka, nie mogło zabraknąć także uczniów Kolegium św. Stanisława Kostki.

Przez cały czas trwania wydarzenia obecna była Para Prezydencka. Aktorzy w bardzo ciekawy i zabawny sposób interpretowali tekst Słowackiego. Istny majstersztyk! Akompaniament muzyczny był wspaniały, to był wprost raj dla uszu. Choć słońce grzało bardzo mocno, obsługa medyczna dbała, by każdy z uczestników zaopatrzony był w butelką wody. Para Prezydencka rozdawała autografy, można było też zrobić sobie pamiątkowe zdjęcia. Również z nami przeprowadzono wywiad na temat „Do czego Was porywa „Kordian”? Prezydent RP, Andrzej Duda, powiedział, że w przyszłym roku tematem będą „Treny”, „Fraszki” i „Pieśni” Jana Kochanowskiego. Już dziś wiemy, że również za rok nie może nas zabraknąć na tak wartościowym kulturalnie wydarzeniu.

Daria, Anastazja, Vita

„Oziornoje. Parafia Królowej Pokoju”

„Oziornoje. Parafia Królowej Pokoju”

Wakacyjnych szlaków ciąg dalszy…

Niezwykła jest historia pewnego miejsca w Kazachstanie… W rejonie Tainshin znajduje się niewielka wioska, Ozernoye, która znana jest z historii ratowania ludzi. Nazwa wsi pochodzi od jej historii powstania. Oziornoje, czyli jezioro – jednak nie ma tu żadnego jeziora. W pobliżu wioski znajduje się kotlina, która wypełnia się wyłącznie stopionymi wodami. Wszyscy mieszkańcy jednym głosem twierdzą, że nad kotliną nie ma innych źródeł, rzek, podziemnych wód.

Wieś została założona przez polskich zesłańców w 1936 roku, którzy wysiedleni z Polski przez NKWD trafili pod przymusem do Kazachstanu. Na stepie zamieszkały dziesiątki tysięcy Polaków, bez zbiornika z wodą… praktycznie czekała ich śmierć z głodu.

W czasie II wojny światowej panował ogromny głód, ludzie zaczęli błagać Boga o pomoc, wszyscy modlili się na różańcu. W święto Zwiastowania NMP, w 1941 roku wydarzył się cud, o który od dawna modlili się przesiedleńcy. Tego dnia kotlina obok wioski zaczęła wypełniać się wodą. Wkrótce przy wsi pojawiło się duże jezioro o średnicy ponad 5 kilometrów. Co więcej, w jeziorze było tak dużo ryb, że jedzenia nie brakowało nie tylko miejscowym mieszkańcom, ale także ludziom z okolicznych wiosek. Jak mówią starzy mieszkańcy Ozernego: „Mieliśmy na stołach ryby wszelkiego rodzaju — smażone, gotowane na parze, pieczone i nie było już wreszcie głodu”. 15 lat po cudzie jezioro nagle wyschło, niemal równocześnie ze zniesieniem statusu “specjalnych przesiedleńców” dla Polaków. A potem zbiornik napełnił się i wysechł jeszcze kilka razy.

W 1990 r. we wsi powstała parafia Matki Bożej Królowej Pokoju, która została poświęcona przez prymasa Polski, kardynała Józefa Glempa. Ustanowiono w niej Narodowe Sanktuarium Matki Bożej Królowej Pokoju, Matki Azji, którą ogłoszono patronką całego Kazachstanu. Świątynia dziś jest szczególnym miejscem kultu maryjnego w Kazachstanie. Na pobliskim wzgórzu postawiono krzyż, który jest pomnikiem martyrologii ofiar komunizmu w rejonie Tajynsza. Znajduje się tam także kamień pamiątkowy z napisem „Bogu – chwała, ludziom – pokój, męczennikom – Królestwo Boże, narodowi kazachskiemu – rozkwit”. We wsi stoi figura Matki Bożej Fatimskiej oraz figura Matki Bożej z rybami (przedstawiona z siecią pełną ryb, którą poświęcił papież Jan Paweł II).

Olga Biriukowa

DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW KANCELARII SENATU RP

w Konkursie „SENAT POLONIA – 2024”

“Witajcie w domu – pobyt i edukacja kulturalna młodzieży polskiego pochodzenia ze wschodu uczącej się w LON Kolegium św. Stanisława Kostki w Warszawie”

Dofinansowanie: 180 000 zł

Całkowita wartość: 298 396 zł

umowa zawarta w lipcu 2024 r.

SPOTKANIE OPŁATKOWE

SPOTKANIE OPŁATKOWE

Spotkanie opłatkowe w naszej szkole. Bardzo dziękujemy najmłodszym artystom za pięknie opowiedzianą historię, która dwa tysiące lat temu wydarzyła się w Betlejem. W nastrój świąt Bożego Narodzenia wprowadził nas też zespół wokalny, śpiewając kolędy po polsku i ukraińsku. Biały opłatek jest dla naszej polonijnej społeczności szczególnym symbolem. Gdy go łamiemy, pamiętamy o rodzinach uczniów, absolwentach i przyjaciołach szkoły. Tradycja polskich świąt przez wieki łączyła Polaków na całym świecie. Dzisiaj również daje nam poczucie jedności i nadziei, jakie niesie ze sobą mający narodzić się Bóg.

_________________________________
Projekt “Witamy w domu” dofinansowany w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą.

Spotkanie opłatkowe

W piątek 15 grudnia 2017 w siedzibie LON Kolegium Św. Stanisława Kostki odbyło się spotkanie opłatkowe.

Dziękujemy wszystkim za tak liczne przybycie. Dla Przyjaciół szkoły, którzy nie mogli do nas tego dnia dołączyć prowadziliśmy transmisję na żywo.

Poniżej wspomnienie tego dnia.

Transmisja współfinansowana ze środków Ministerstwa Edukacji Narodowej w związku z realizacją zadania publicznego „Rodzina polonijna. Współpraca szkół funkcjonujących w systemach oświaty innych państw oraz organizacji społecznych za granicą prowadzących nauczanie języka polskiego, historii, geografii, kultury polskiej oraz innych przedmiotów nauczanych w języku polskim ze szkołami w Polsce”.