Andrzej Bobola — patron na trudne czasy

Andrzej Bobola — patron na trudne czasy

W historii ludzkości wyłaniają się postaci, które stają się nie tylko bohaterami swoich czasów, lecz także nieśmiertelnymi symbolami wartości, odwagi i wiary. Jednym z takich niezwykłych jednostek jest święty Andrzej Bobola, zwany Niezwyciężonym Patronem Polski, którego życie i męczeńska śmierć w XVII wieku odcisnęły trwały ślad w historii Polski i Kresów Wschodnich.

Życiorys

Andrzej Bobola, urodził się w 1591 r. w Strachocinie. Jego życie związane było z niezwykłym oddaniem służbie Bogu i braterstwu ludzkiemu. Znany przede wszystkim z misyjnej pracy w Polsce, Litwie i Białorusi, gdzie gorliwie szerzył nauki chrześcijańskie, zdobywając uznanie zarówno wśród wiernych, jak i duchownych.

W wieku 16 lat wstąpił do Towarzystwa Jezusowego, gdzie szybko zyskał reputację gorliwego misjonarza i ascety. Jego praca misyjna skupiała się na ewangelizacji na wschodnich ziemiach Rzeczypospolitej, gdzie stawiał czoła wielu trudnościom związanym z konfliktem wyznaniowym. Nadano mu przydomek Duszochwat”, czyli „Łowca dusz”. Nawracały się nawet całe wioski.

Nie należy zapominać, że to właśnie on był autorem „Ślubów Lwowskich”, które w obliczu zagrożenia ojczyzny podczas potopu szwedzkiego złożył król Jan Kazimierz przez Maryją.

Poświęcenie dla wiary

Święty Andrzej Bobola dokonał swojego żywota 16 maja 1657 roku w Janowie Poleskim. Po okrutnych torturach, podczas których m.in. obcięto mu nos i uszy, wyłupiono oczy i wydarto język, oskalpowano i odarto ze skóry, po czym powieszono za nogi do góry…Tak niewyobrażalnie brutalnie został zamordowany przez Kozaków, którzy nie znosili jego zdecydowanej postawy wobec wiary katolickiej. Umęczone ciało pochowano w podziemiach jezuickiego kolegium w Pińsku.

Jego niezłomna wiara i gotowość do poświęceń stały się nie tylko źródłem inspiracji, ale także symbolem walki z przeciwnościami losu. Św. Andrzej Bobola nie ugiął się przed trudnościami, a nawet w obliczu prześladowań pozostał niezłomny w obronie swoich przekonań.

Niewyobrażalne cuda

Kult ojca Boboli wzrósł m. in. dzięki jego wstawiennictwu w czasie epidemii dżumy, która panowała w Europie (1707 — 1711) i zebrała obfite żniwo, a ominęła jedynie tereny, gdzie modlono się i wzywano na pomoc Bobolę. Nie bez powodu święty Andrzej Bobola objawia się w kluczowych momentach historii. Po 45 latach od jego śmierci, 16 maja 1702 r., objaw się rektorowi, Marcinowi Godebskiemu, prosząc o odnalezienie swojej trumny. Okazało się, że jego ciało było w stanie nienaruszonym, jakby wczoraj pochowane.

Drugie jego objawienie miało miejsce w Wilnie, w 1818 r. dominikaninowi o. Alojzemu Korzeniewskiemu, który nie mógł pogodzić się z utratą niepodległości przez Rzeczpospolitą. Św. Andrzej Bobola powiedział, że gdy skończy się „ta wielka wojna” — Polska znowu będzie na mapach świata. Tak się i stało. Po 100 latach, w 1918 r., Polska odzyskała niepodległość.

15 sierpnia 1920 r. – w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, a zarazem w ostatnim dniu nowenny do bł. Andrzeja – Polacy odnieśli wielkie zwycięstwo nad Armią Czerwoną, a wydarzenie to przeszło do historii jako Cud nad Wisłą. Czyż nie jest to interwencja Boboli u Pana Boga?

Kult świętego przeszkadzał władzom rosyjskim. Po rewolucji bolszewickiej, agenci SB wdarli się do kościoła, w którym było złożone ciało Boboli, otworzyli trumnę i rzucili szczątki na posadzkę w nadziei, że się rozpadną. Ciało świętego nadal pozostało w stanie nienaruszonym! Sowieci zabrali je i wystawili na Wystawie Ludowego Komisariatu Zdrowia. Wkrótce zaczęła interweniować Stolica Apostolska, domagając się od sowieckiego rządu zwrotu relikwii. Ponieważ Watykan był zaangażowany w pomoc głodującym w Rosji, za zgodą Lenina relikwie przeniesiono do Rzymu. Do Polski powróciły w 1938 r. po uroczystościach kanonizacyjnych. Ojczyzna przyjęła powrót Świętego z wielkimi honorami i bardzo uroczyście. Ciało zostało złożone w kościele jezuitów przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. Jan Paweł II był naocznym świadkiem powrotu męczennika do Polski. W 50. rocznicę kanonizacji św. Andrzeja Boboli wypowiedział następujące słowa: „Jeżeli uświadomimy sobie, że po odkryciu jego relikwii, jego ciało, które pozostało mimo wszystko nienaruszone, przy tym ciele, jako przy znaku danym od Boga, skupili się wierzący, zarówno katolicy, jak i prawosławni i wspólnie otaczali go czcią, to można w tym widzieć także i jakąś zapowiedź spotkania się chrześcijan z Zachodu i ze Wschodu…”.

Dlaczego warto znać historię tego świętego?

Odpowiedź tkwi w jego uniwersalnym przesłaniu, które przetrwało wieki. Św. Andrzej Bobola stał się symbolem nie tylko odwagi i wiary, ale również jedności, miłości bliźniego i nieustępliwości w obronie prawdy. Jego życie ukazuje nam, jak ważne jest trwanie w wartościach, nawet w obliczu trudności i prześladowań.

W dzisiejszych czasach, kiedy wartości zdają się czasem zanikać, historia świętego Andrzeja Boboli przypomina nam, że odwaga i wiara są nieśmiertelnymi wartościami, które przetrwają wieki. Jego niezwykłe życie i poświęcenie są inspiracją do działania i przypominają nam, że nawet w najtrudniejszych chwilach warto trwać przy swoich przekonaniach. Andrzej Bobola od 16 maja 2023 roku w sposób szczególny towarzyszy także naszej wspólnocie szkolnej. Obok świętego Stanisława Kostki, patrona naszego Kolegium, Andrzej Bobola stał się orędownikiem całej Społeczności Liceum i Fundacji „Dla Polonii”.

Alisa, Eva, Polina, Antonina

“Cisza jest ogrodem Boga, w którym kwitną najpiękniejsze kwiaty.”

“Cisza jest ogrodem Boga, w którym kwitną najpiękniejsze kwiaty.”

“Cisza jest ogrodem Boga, w którym kwitną najpiękniejsze kwiaty.”

(bł. ks. Jakub Alberion)
 
Choć ten jeden dzien w czasie Wielkiego Postu poświęćmy na wyciszenie, modlitwę i wsłuchanie się w słowa kapłana. To czas na zastanowieniae się nad swoim życiem duchowym i pogłębieniem swojej wiary. Jest to również możliwość, by zapomnieć o problemach i lękach dnia codziennego.
Jesteśmy wdzięczni za taki właśnie dzień w naszej szkole. Dziękujemy księdzu Marcinowi i księdzu Szako za każde słowo, Mszę Świętą, adorację Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie oraz prowadzenie podczas drogi krzyżowej.

Polina Yakovleva

Po śladach świętego

Po śladach świętego

 
Nasza grupa z koła dziennikarskiego przygotowuje kolejny materiał reporterski. Tym razem zgłębiamy biografię i dzieła wielkiego męczennika i patrona Polski – św. Andrzeja Boboli, zwanego Duszochwatem. Ślady jego można znaleźć w wielu miejscach na kresach Rzeczypospolitej. Jego obecność łączy Polaków, Białorusinów, Litwinów i Ukraińców. Jest patronem jedności religijnej, protoplastą ekumenizmu, jedności społecznej i narodowej, tak ze względu na jego duszpasterstwo wśród ubogich, jak i działalność w przestrzeni publicznej. Święty Andrzej Bobola jest orędownikiem w niebie w sprawach narodowych, a także patronem Polski. Z naszą misją reporterską udałyśmy się do jednego z sanktuarium Boboli, do kościoła przy ul. Rakowieckiej, gdzie złożone są szczątki świętego. Tam rozpoczęłyśmy badania nad dziełem tego fascynującego patrona.
“Sto lat”, by pamiętać

“Sto lat”, by pamiętać

Nigdy wcześniej nie miałem pojęcia, że mam powiązania rodzinne z Polską. Zajęcia w Kolegium św. Kostki natchnęły mnie, by zgłębić temat moich przodków. Większość z nich pochodzi z Białorusi. Jednak okazało się, że najbardziej związaną z Polską osobą jest moja prababcia, Ewa Jakubowska. Jej pierwotne nazwisko było Łabędź. Zmieniła je, gdy wyszła za mąż. Moja prababcia urodziła się w 1926 roku w małym mieście Iwie, obecnie centrum rejonu iwiewskiego na Białorusi. W okresie II Rzeczypospolitej, w latach 1921–1939, to miejsce było siedzibą wiejskiej gminy Iwje. Po agresji ZSRR na Polskę rodzina babci została włączona do Białoruskiej SRR. Ewa pracowała w fabryce mebli w Mińsku, a pod koniec swojej kariery kierowała jednym z jej oddziałów.

Babcia od dziecka chodziła do polskiej szkoły i całkiem nieźle znała język polski, chociaż w domu jej krewni posługiwali się również rosyjskim i białoruskim. Mój tata zawsze bardzo był zafascynowany jej umiejętnościami językowymi, ponieważ w ZSRR poziom wiedzy języków obcych generalnie był dość niski.

Kochała podróże do Polski, gdzie spotykała się ze swoimi znajomymi. Jej krewni również przyjeżdżali do niej, a ona rozmawiała z nimi po polsku. Z tych wycieczek przywoziła dla mojego dziadka, (wtedy jeszcze dziecka), polskie czasopismo “Mały Modelarz”. Z utęsknieniem czekał on na kolejne modele do sklejania.

Babcia Ewa zmarła w 1986 roku w Mińsku. Wtedy jej młodszy wnuk, mój wujek Jerzy, miał 4 lata, ale nawet on pamięta swoją babcię, ponieważ zrobiła wiele dobrego dla naszej rodziny. Jako znak pamięci o niej na naszych rodzinnych uroczystościach grana jest do dzisiaj polska pieśń “Sto lat”.

Stanisław Miejszutowicz)