A wszystko zaczęło się od polskiej kolędy

A wszystko zaczęło się od polskiej kolędy

 

Któregoś Bożego Narodzenia, gdy miałem około 5 lat, przy świątecznym stole, przy którym zebrała się cała nasza rodzina, usłyszałam piosenkę w nieznanym języku. Wykonał ją mój 90-letni pradziadek Stanisław. Spojrzałam pytająco na rodziców. Tata wyjaśnił, że dziadek śpiewa kolędę po polsku. Ten język wydawał mi się tajemniczy. Czy mogłam wtedy pomyśleć, że ten język stanie się moim językiem ojczystym i że już niedługo moje losy będą ściśle związane z Polską? Lata minęły. Coraz częściej pytałam rodziców o moje pochodzenie i coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, jak silnie łączyły się losy narodu białoruskiego i polskiego.
Tak więc pewnego dnia, przeglądając kartki albumu rodzinnego, poznałam historię mojej prababci Józefy. Prababcia urodziła się w 1913 roku we wsi Jodczyce w powiecie Kleckim, w dużej rodzinie chrześcijańskiej. Wiara katolicka pomagała uporać się z trudną codziennością chłopów. Prababcia ukończyła polską szkołę podstawową. Gdy zbliżał się rok 1939, duża część Polski znalazła się w rękach Związku Radzieckiego. Teraz wieś Iodchitsy stała się radziecka. Praca w kołchozie nie była łatwa. Siostry prababci wyjechały do Polski. W archiwach mojej rodziny zachował się ciekawy dokument. To zaproszenie do Polski dla siostry mojej prababci. A potem była wojna. I tylko wiara, zakazana w Związku Radzieckim, pomogła przetrwać. Moja babcia Ira, córka Józefy Boleslavovny, urodziła się w 1953 roku w Związku Radzieckim, ale uważała za swój obowiązek wybór tylko i wyłącznie polskiej narodowości.
Ja urodziłam się w 2006 roku w Republice Białorusi. Jestem wdzięczna moim rodzicom za szczęśliwe dzieciństwo i możliwość studiowania w Polsce. Liceum św. Stanisława Kostki stało się dla mnie i dla mojego starszego brata, Andrzeja, wielką, przyjazną rodziną. Tutaj głębiej studiujemy wiarę, tu stajemy się prawdziwymi katolikami, poznajemy tradycje Polski i kulturę narodu, który dał nam możliwość powrotu na rodzinne łono.

Hanna Zarambouskaya

Powrót do ojczyzny przodków

Powrót do ojczyzny przodków

 

To już mój czwarty rok pobytu w Warszawie i w Kolegium św. Stanisława Kostki. Ta szkoła ma szczególne znaczenie dla mnie, ponieważ umożliwiła mi powrót do ojczyzny moich przodków i poznać kulturę i historię kraju, w którym żyli i wychowywali się. Niestety w wyniku deportacji na wschód i zmieniania granic Polski, wielu obywateli pozostało poza jej granicami i wielu z nich już nie miało możliwości, aby wrócić. Taka sytuacja dotknęła również i naszą rodzinę.

Mój prapradziadek, Piotr Czeczel, był Polakiem. Urodził się we wsi Psary (teraz Pryozerne, obwód Iwanofrankowski), gdzie przez całe życie mieszkał ze swoją rodziną. Ojciec nazywał się Iwan, a matka Darka. Było ich czworo dzieci w rodzinie – brat Akmeliam i dwie siostry: Pola i Katarzyna. Chodzili wszyscy do polskiej szkoły. W wolnym czasie bardzo lubili zbierać się całą rodziną w pokoju i czytać książki w języku ojczystym. Starali się jak najwięcej podtrzymywać język polski w domu. Piotr ożenił się z Ukrainką Marią. Mieli tylko jednego syna, Stefana, który również chodził do polskiej szkoły i zdobywał dużo wiedzy o polskiej kulturze i historii.

Prapradziadek po zakończeniu szkoły poszedł pracować do pałacu hrabiego rodu Reja. Najpierw pracował jako koniuszy. W czasie wolnym od pracy chodził na scholę, gdzie grał na cymbałach, a jego żona Maria śpiewała i w ten sposób razem uczestniczyli w chórze kościelnym. Każdej niedzieli z całą rodziną przychodzili do kościoła, który mieścił się na terytorium pałacu. Również razem z chórem śpiewali na różnych przyjęciach u grafa Reja. Pałac działał do 1939 r.

Po II wojnie światowej Ludwik Rej opuścił majątek i wyjechał do Paryża. Zawierucha wojenna bardzo zniszczyła pałac. Budynek po wojnie przeszedł wiele zmian. Był wykorzystywany jako szkoła rolnicza, szpital psychiatryczny, internat dla studentów, a ostatnio jako klasztor. W końcu stał się ruiną. Dziadek bardzo nad tym ubolewał, tak wiele łączyło go z tym wspomnień. Przez całe życie prapradziadek starał się podtrzymywać w swojej rodzinie polskiego ducha. Bardzo kochał Polskę. Został pochowany razem ze swoją żoną na polskim cmentarzu w rodzinnej wsi. Teraz są to ziemie ukraińskie. Fotografie rodzinne zostały spalone w domu podczas wojny, nic nie udało się uratować. Czasami babcia lubiła mi opowiadać o swoim dziadku, a ja z dużą chęcią jej słucham. Od dzieciństwa wiedziałam o swoich korzeniach polskich. I tak już od małego dziecka pielęgnowałam w sobie miłość do ojczyzny dziadków. Od 9. roku życia chodziłam na Ukrainie również i do polskiej szkoły, gdzie przez 5 lat poznawałam język, historię i kulturę Polski. Już wtedy zaczęłam jeździć do różnych polskich miast, zwiedzając wiele zabytków. W wieku 14 lat zdecydowałam się przyjechać do Polski i tam uczyć się. Razem ze swoją rodziną wyjechałam do Warszawy, gdzie mieszkam już 4 lata. Bardzo się cieszę z tego powodu, że mogę powrócić do swojej ojczyzny i zdobywać dużą wiedzę o historii i kulturze tego kraju.

Mariia Sapsa

Imieniny Ewy

Imieniny Ewy

Ewa to jedno z najstarszych imion kobiecych. Pojawiło się 2000 lat przed naszą erą. Nosiła je pramatka wszystkich ludzi. Tak też ma na imię nasza Pani Dyrektor i Prezes Fundacji „Dla Polonii”. Swoje imieniny obchodzi w najpiękniejszy wieczór w całym roku – w Wigilię Bożego Narodzenia. Pani Dyrektor nasza kochana, wielu Łask Bożych i Bożego prowadzenia w kierowaniu Kolegium św. Stanisława Kostki oraz w realizacjach projektów Fundacji.

Wigilie klasowe

Wigilie klasowe

Liturgicznie dniem kończącym okres adwentu i rozpoczynającym święta Bożego Narodzenia jest Wigilia, czyli uroczysta postna wieczerza z tradycyjnie pozostawionym pustym nakryciem dla niezapowiedzianego gościa. Spotkanie rozpoczyna się wspólną modlitwą i przeczytaniem fragmentu z Pisma Świętego, dotyczącego narodzin Jezusa, a następnie w polskiej tradycji dzielimy się opłatkiem, składając sobie życzenia. Opłatek to symbol chrześcijańskiej więzi, miłości, przebaczenia i pojednania. Wigilię obchodzimy nie tylko w naszych domach i rodzinach, spotkania opłatkowe gromadzą ludzi w społecznościach, w których na co dzień przebywają. I tak w naszym Kolegium świętowaliśmy w klasach, zasiadając przy tradycyjnie udekorowanych stołach, z wigilijnymi potrawami, łamiąc się opłatkiem i życząc sobie m.in. radosnych świąt Bożego Narodzenia.

ProjektPielęgnowanie polskich tradycji i wartości narodowych oraz pomoc w sytuacji kryzysowej” finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach zadania publicznego dotyczącego pomocy Polonii i Polakom za Granicą 2023”

Chaos w mojej głowie

Chaos w mojej głowie

Człowieku! gdybyś wiedział jaka twoja władza!
Kiedy myśl w twojéj głowie, jako iskra w chmurze
Zabłyśnie niewidzialna, obłoki zgromadza,
I tworzy deszcz rodzajny, lub gromy i burze
…” – pisał Adam Mickiewicz w „Dziadach cz. III”

Moc myśli jest wielka, przekonujemy się o tym każdego dnia. Są siłą napędową każdego działania, dlatego też wiele osób uważa, że wszelka aktywność zaczyna się właśnie w naszym umyśle. Trudność w skupieniu się często spowodowana jest ich natłokiem, chaosem w głowie. Aby dowiedzieć się, jak zapanować nad tym chaosem, uczniowie wzięli udział w spotkaniu z cyklu „Duchowość dla Warszawy”, które zostało zorganizowane przez Akademię Katolicką w Warszawie oraz Narodowy Instytut Kultury i Dziedzictwa Wsi. Wśród prelegentów był ojciec Krzysztof Pałys, dominikanin z Warszawy. Tematem spotkania był „Chaos w mojej głowie, czyli jak sobie radzić z myślami”, a jego inspiracją stała się Ewangelia, która podkreśla znaczenie analizowania myśli w życiu człowieka. Siostra Judyta Pudełko, prowadząca spotkanie, zwracała uwagę, że serce człowieka w Biblii symbolizuje świat jego myśli wewnętrznych, gdzie rodzą się zarówno dobro, jak i zło. Teza ta ma swoje potwierdzenie w słowach wieszcza:

Gdybyś wiedział, że ledwie jednę myśl rozniecisz,
Już czekają w milczeniu, jak gromu żywioły,
Tak czekają twej myśli — szatan i anioły
.”