Forum Młodzieży Szkół Katolickich

Forum Młodzieży Szkół Katolickich

Wrzesień jest miesiącem, kiedy uczniowie z naszego liceum spotykają się ze swoimi rówieśnikami z całej Polski, którzy również chodzą do szkół katolickich. Zjazd młodzieży odbywa się w Częstochowie, w klasztorze paulinów na Jasnej Górze. W tym roku wzięło udział ponad 1500 uczniów z całego kraju. „Prawda czyni nas wolnymi” – słowa Jana Pawła II stanowiły motto tegorocznej edycji Forum. W Auli Ojca Kordeckiego młodzi wysłuchali konferencji pt. „Jak rozpoznać plan Boga dla mojego życia?”. Wygłosił ją ks. Dominik Chmielewski, salezjanin, autor licznych książek, mistrz wschodnich sztuk walki, trener licznych szkoleń dla policji i antyterrorystów, inicjator wielkiego, ogólnopolskiego ruchu mężczyzn z katolickimi wartościami – Wojowników Maryi. Ksiądz opowiedział o swoim nawróceniu i wielkiej roli Matki Bożej w jego życiu. Kolejnym prelegentem, który również podzielił się świadectwem swojego nawrócenia był Piotr Szwendrowski – działacz społeczny, pomysłodawca programów profilaktycznych „Smart Skills” oraz „Dobry Temat”, prezes Fundacji Rozwoju Młodego Pokolenia. Zapewniał młodych, że wolność jest darem od Boga. Zachęcał, żeby każdy w swoim życiu miał pasję, bo to właśnie ona rozwija ducha i dodaje skrzydeł, radość i spełnienie. Kolejnym ważnym punktem spotkania była Adoracja Pana Jezusa przy dźwiękach zespołu muzycznego Projekt Fausystem, a następnie Eucharystia w Kaplicy Matki Bożej. Przewodniczył jej bp Marek Mendyk, Krajowy Asystent Rady Szkół Katolickich KEP. Biskup przekazał młodzieży, że ważne w życiu jest słuchanie Boga i drugiego człowieka.

Pod skrzydłami polskości

Pod skrzydłami polskości

 

Deportacja – co to jest? Mówiąc językiem oficjalnym, jest to przymusowe wydalenie osoby lub całej kategorii osób do innego państwa lub innego miejsca, zazwyczaj pod eskortą. Ale co tak naprawdę kryje się pod tym słowem? Złamane losy, łzy, głód i strach ludzi, których wysiedlono z miejsca, gdzie się osiedlili, żyli, pracowali i marzyli o przyszłości swoich dzieci.

Chcę podzielić się z Wami wspomnieniami mojego dziadka.

W odległym roku 1936 do rodziny przyszła trudna wiadomość: trzeba było spakować rzeczy – tylko to, co najpotrzebniejsze – i wyjechać do Kazachstanu. Dokąd i dlaczego? To nie było jasne. Rodzina składająca się z trzech osób – mojego pradziadka Bronisława Feliksowicza Pietrowskiego, jego żony Bronisławy Franciszki oraz matki dziadka Marii Ignatiewny Pietrowskiej – mieszkała wówczas we wsi Polachowo w rejonie Teofipolskim, obwód Chmielnicki. W ten sposób zwykła polska rodzina stała się ofiarą polityki tamtych czasów, podobnie jak przedstawiciele wielu narodów Związku Radzieckiego.

Zbierali swoje rzeczy, a moja praprababcia, Maria Ignatiewna, uprosiła, by pozwolono jej zabrać ze sobą krowę na nowe miejsce zamieszkania. Razem z innymi ludźmi jechali przez dwa miesiące krytymi wagonami do miejsca przeznaczenia. Maria Ignatiewna na każdym przystanku wychodziła i zrywała trawę, by nakarmić zwierzę. W zamian dawała im mleko, którym żywili się przez całą podróż. Po około dwóch miesiącach dotarli na miejsce – tak nazywano wówczas miejscowości. Każda miała swój numer.

Rodzinę Pietrowskich przydzielono do miejscowości o nazwie Gulaj-Polje w obwodzie Akmolińskim, w której znalazło się wielu przesiedleńców z Ukrainy. Oprócz Polaków, byli tu Niemcy, Ukraińcy, Czeczeni, Rosjanie. Ludzie zaczęli budować ziemianki i organizować swoje życie.

Rodzina mojego dziadka, podobnie jak wielu innych, którzy zostali przymusowo przesiedleni, była pod specjalnym nadzorem. Nie mogli opuszczać wsi bez zgody komendanta. Prababcia i pradziadek pracowali w kołchozie.

W 1941 roku rozpoczęła się II wojna światowa. Było bardzo ciężko, jak i wielu innym. W 1943 roku pradziadek Bronisław Feliksowicz został powołany do Armii Radzieckiej. Trafił do dopiero co utworzonej pierwszej dywizji polskiej. Zaczął walczyć pod Kujbyszewem. Według mojego dziadka, jego ojciec był małomówny i niewiele mówił o tamtych czasach. Najwyraźniej w jego duszy była bolesna rana. Mógł nie wrócić z tej wojny, ale w 1946 roku pradziadek wrócił i został odznaczony dwoma medalami. Jeden z nich – „Za wyzwolenie Warszawy”. Po przybyciu do swojej wsi, do swojej rodziny, znów zaczął pracować. Ale przez cały ten czas nie uważał, że wrócił z wojny jako bohater.

Jego rodzina nadal znajdowała się pod nadzorem komendanta. Według matki mojego dziadka, w tych trudnych czasach trzeba było nakarmić i ubrać troje dzieci. Kobiety zbierały się razem, dawały komendantowi żywność, jajka, aby pozwolił im wyjść poza osadę do innego centrum rejonowego. Szły pieszo, pokonując 30 kilometrów przez las, na targ, aby wymienić żywność na kawałek materiału, z którego mogły potem uszyć sobie i dzieciom ubrania.

Pamiętał, że jego mama chodziła po mąkę do rady wiejskiej, gdzie wydawano żywność za przepracowane dni. Pewnego razu przez cztery dni nie mogła zastać na miejscu osoby, która wydawała mąkę. Wracała do domu z niczym, gdzie czekały na nią głodne dzieci. Wspominając dzieciństwo, dziadek opowiadał, że zawsze chciało się jeść.

Kiedy on i jego siostra psocili i biegali po domu, mama mówiła, że trzeba bawić się ciszej, bo przyjdzie komendant. Wszyscy bardzo się go bali.

Wreszcie nadszedł rok 1956, kiedy wydano dekret o zniesieniu nadzoru komendanta nad osobami, które uważano za specjalnych przesiedleńców. Życie stało się łatwiejsze.

To wspomnienie z tamtych czasów jednej z wielu rodzin, które ucierpiały w tych trudnych latach.

Jesteśmy już piątym pokoleniem żyjącym na ziemi kazachskiej. Znamy zwyczaje i prawa tego kraju i jesteśmy wdzięczni, że w tamtych trudnych czasach nasi przodkowie znaleźli tutaj schronienie i uznali tę ziemię za swoją drugą ojczyznę. Jesteśmy wdzięczni Kazachom – i wszystkim ludziom, którzy pomagali przetrwać w tych trudnych warunkach. Rozumiemy, że musimy poznać i zachować tradycje naszych przodków – ich język, kulturę i zwyczaje. Bo przez długi czas milczeliśmy o tym, żyjąc w swoistej próżni.

Dziękujemy, że dziś mamy możliwość poznawania i bycia bliżej naszej kultury. Wiele pomaga nam w tym polska społeczność, która gromadzi pod swoimi skrzydłami ludzi, którym nie jest obojętna kultura i język.

W tym czasie Polska przeszła wiele zmian. 11 listopada to dla Polski szczególna data – Dzień Niepodległości. Za początek historii Drugiej Rzeczypospolitej uważa się 11 listopada 1918 roku. Sto lat temu kraj odzyskał niepodległość. Teraz cały naród polski, który przebywa daleko, poza granicami kraju, ale któremu nie jest obojętny los ojczyzny przodków, obchodzi 100-lecie niepodległości. Naród jest dumny ze swojego kraju i pragnie dalszego rozwoju swojej ojczyzny.

Jestem dumna, że moje korzenie pochodzą od narodu miłującego wolność i zdeterminowanego, żyjącego w pięknym kraju, który chcę odwiedzić. Widząc osiągnięcia Polski na arenie międzynarodowej, zwłaszcza w ostatnich dziesięcioleciach, myślę, że mój pradziadek miałby pełne prawo być dumny ze swojej ojczyzny. Tak samo, jak dziś my, jego potomkowie, jesteśmy z niego dumni.

Każdy człowiek powinien pamiętać i zachować historię swojej rodziny i narodu.

Olga Pietrowska

Veni, vidi, delectavi ipse, czyli relacje maturzystów z pobytu na Jasnej Górze

Veni, vidi, delectavi ipse, czyli relacje maturzystów z pobytu na Jasnej Górze

Dotarliśmy o 8.00. Jasny błękit nieba zalany był złotymi promieniami słońca, na tle których jawiła się wieża Jasnej Góry. Była niby samotna topola na łące, ciągnęła się ku słońcu. […] to miejsce widziało krew i wojnę, cuda i radość – niczym stary świadek dziejów.

Choć byłem tego dnia niewyspany, pomodliłem się za dobre wyniki z matury i za zdrowie swoich rodziców.

Wizyta w sanktuarium wywołała we mnie uczucia spokoju i duchowego odnowienia. Widok obrazu Matki Boskiej zbudził we mnie ogromne emocje. Czułem bliskość z historią i tradycją. Cenny był także kontakt z młodzieżą z różnych stron Polski.

Architektura niesamowita. Spodobała mi się „Golgota Jasnogórska” i prelekcja pani Kasi o obrazach Jerzego Dudy-Gracza, na pewno wykorzystam je jako kontekst na maturze.

To było jedno z najcudowniejszych miejsc, jakie widziałam. Teraz czuję wsparcie Matki Bożej.

Udział w różnych warsztatach rozwoju duchowego oraz Msza Święta w Bazylice umocniły moje poczucie wspólnoty.

Dotknęły mnie do głębi obrazy Golgoty Jasnogórskiej, na których Jezus niesie krzyż. Zobaczyłem tam prawdziwy ból Jezusa.

Podczas przerwy jeszcze raz, tym razem w samotności, poszłam do kościoła na indywidualną modlitwę. Kupiłam też różaniec, który do końca życia będzie mi przypominał to wyjątkowe, najświętsze miejsce w Polsce.

Czułam się częścią czegoś większego – wspólnoty ludzi wierzących, którzy przyjechali tu z różnych powodów. Wracając, czułam się odmieniona. Jasna Góra stała się dla mnie symbolem pokoju i nadziei.

W obrazach Jerzego Dudy-Gracza można przeżyć podróż do głębi historii oraz zrozumieć ból narodu polskiego.

Interesujące były wypowiedzi ks. Dominika Chmielewskiego dotyczące małżeństwa. Były one dla mnie miłym zaskoczeniem, że pokrywały się z praktykami współczesnej psychologii stosowanej w terapii rodzin. Wykład o uzależnianiach również był trafiony. Relacje człowieka z alkoholem i innymi używkami bywają potworne w skutki. Jednak w Bogu można odnaleźć siłę, by zatrzymać samozagładę własnej duszy.

Niesamowite była opowieść pani Kasi o obrazach, na których historia Polski przepleciona jest z obecnością Jezusa w niej. Nigdy nie widziałam miejsca, żeby było tyle uzdrowień, te kule na ścianach…

Moim zdaniem obraz Matki Bożej Częstochowskiej posiada niesamowitą potęgę i moc. Kiedy patrzyłam w Jej Oblicze, myślałam o swojej rodzinie i bliskich. To pewne, że kiedy ludzie zbierają się, by oddać hołd Matce Bożej jest wtedy odczuwalna Jej rola w naszym życiu.

Cenne było wspólne spędzenie czasu z rówieśnikami z klas maturalnych, uważam że dzięki wspólnym chwilom i wspólnej modlitwie nasze relacje stają się bardziej przyjazne.

Kiedy poszliśmy na kolanach wokół obrazu Matki Bożej, naprawdę poczułam, że wszystko będzie dobrze w moim życiu.

Moim zdaniem takie osoby, jak Jezus Chrystus, ksiądz Augustyn Kordecki czy Jan Paweł II powinny fascynować i wzbudzać szacunek nawet wśród osób niewierzących.

Jasna Góra to miejsce pełne duchowej głębi, w którym historia splata się z religijnym doświadczeniem. Kiedy stałam przed Czarną Madonną, czułam mistyczną więź z poprzednimi pokoleniami, którzy w tym miejscu szukali pocieszenia, wsparcia i nadziei w chwilach kryzysu. Oblicze Matki Bożej, niosące blizny przypomina o cierpieniu.

Bardzo wzruszył mnie moment adoracji. Łzy napływały mi do oczu, kiedy zespół muzyczny oddawał śpiewem i muzyką chwałę Bogu. Ten dzień naprawdę napełnił mnie duchowo.

Byłam w najpiękniejszym kościele na świecie. Cud baroku po prostu!

Modląc się przed obrazem Częstochowskim, czułam wdzięczność i totalny spokój. […] Jestem wdzięczna Bogu i szkole, że mogłam być na Jasnej Górze.

Już w ubiegłym roku od maturzystów słyszałem o Jasnej Górze. Była to dla mnie wyprawa jakby tajemnicza, jakoś tak wyjątkowa. Teraz już wiem, że wyjazd ten był najlepszy, na jakim byłem ze szkoły. O obrazach Dudy-Gracza słyszałem już na lekcji polskiego, ale naprawdę cenne było zobaczyć je na własne oczy.

To była nie tylko fizyczna wędrówka, ale i duchowa. Czułem obecność Boga, czułem, że wszystkie moje intencje były wysłuchane.

Śladami bohaterów „Lalki”

Śladami bohaterów „Lalki”

„Lalka” to najsłynniejsza powieść Bolesława Prusa z 1890 roku, która pierwotnie ukazywała się na łamach „Kuriera Codziennego”, a która do dziś zapada w pamięć i serce każdego Polaka. Powieść ta przenosi czytelnika w realia XIX wiecznej Warszawy. Uczniowie wyruszyli wraz z przewodnikiem na spacer szlakiem “Lalki”, spacer śladami Ignacego Rzeckiego, Izabeli Łęckiej i Stanisława Wokulskiego. Szlak prowadził Krakowskim Przedmieściem i innymi urokliwymi miejscami Warszawy. Podczas zajęć w terenie można było doświadczyć miejsc pobytu bohaterów literackich, utrwalić sobie wiadomości związane z twórczością Bolesława Prusa oraz wątkami jego powieści.

Projekt “Repatriacja przez edukację” w 2024 r. uzyskał wsparcie Fundacji Totalizatora Sportowego

Maturzyści w duchowej stolicy Polaków

Maturzyści w duchowej stolicy Polaków

Tradycyjnie, jak co roku, maturzyści Kolegium wyjeżdżają jesienią do Częstochowy, by pokłonić się przed wizerunkiem Jasnogórskiej Matki Bożej, prosząc o potrzebne łaski m. in. podczas egzaminu maturalnego. Wizyta ta połączona jest z lekcjami języka polskiego i historii. Uczniowie mogli zobaczyć na własne oczy twierdzę, którą oblężali Szwedzi w XVII wieku, o której czytali na kartach Sienkiewiczowskiego „Potopu”, wysłuchali historii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, słynącego łaskami na cały świat, czego dowodem są liczne wota na ścianach Kaplicy. Poznali twórczość Jerzego Dudy-Gracza „Golgota Jasnogórska”oraz przypomnieli sobie cechy architektury barokowej. Wszystkie wiadomości na pewno przydadzą się w maju podczas egzaminu dojrzałości. Spotkanie zakończyło się uroczystą Mszą Świętą w intencji maturzystów.