Pan Herbert – podróżnik – wystawa w Pałacu Rzeczypospolitej

Pan Herbert – podróżnik – wystawa w Pałacu Rzeczypospolitej

W ramach warsztatów dziennikarskich, obejrzeliśmy wystawę „Pan Herbert – podróżnik”, która odbywa się w Pałacu Rzeczypospolitej z okazji 100. rocznicy urodzin wybitnego polskiego poety Zbigniewa Herberta. Centralnym elementem wystawy były oryginalne rękopisy Zbigniewa Herberta, które pozwalały głębiej zrozumieć proces jego pracy twórczej. Tytuł wystawy, będący aluzją do wiersza „Modlitwa Pana Cogito – podróżnika”, dodawał wydarzeniu filozoficznego wymiaru, podkreślając motywy podróży wewnętrznej i zewnętrznej, tak ważne w twórczości Herberta. Wystawa w sposób harmonijny łączyła elementy wizualne i tekstowe. Oprawa audiowizualna jest niesamowita! Zdobyliśmy także możliwość zapoznania się z unikalnymi materiałami związanymi z twórczością artysty. Wystawa naprawdęjest godna polecenia, a wnętrza Pałacu Krasińskich zachwycające. Polecamy tę immersję w świat poezji Herberta, która pozwala wszystkicim zmysłom na prawdziwy zachwyt.

Marysia, Eva, Daniil

By zachować godność i człowieczeństwo

By zachować godność i człowieczeństwo

Deportacja – wydalenie cudzoziemca na podstawie decyzji administracyjnej. Z reguły wydalenie dotyczy cudzoziemców, którzy nielegalnie przebywają na terytorium określonego państwa, nielegalnie podejmują w nim zatrudnienie lub stanowią zagrożenie dla państwa. Tę definicję poznałem w moim domu rodzinnym, w którym wiele rozmawiamy o czasach z przeszłości. W latach 1920–1956 na terenie ZSRR przeprowadzono około 130 akcji deportacyjnych, a w ich wyniku przesiedlono ponad 12 mln osób. Polacy (jako grupa etniczna) oraz obywatele polscy ze wschodnich województw II Rzeczypospolitej okupowanych przez Związek Radziecki od września 1939 r., kilkukrotnie w latach 1936–1952 stali się ofiarami masowych deportacji w głąb ZSSR. Pierwszą ich zsyłkę przeprowadzono w 1936 r. W styczniu 1936 r. dowództwo NKWD opracowało plan przesiedlenia „elementu niepewnego” z przygranicznych terenów zachodniej sowieckiej Ukrainy do Kazachstanu. Podstawą prawną wywózki była rezolucja przyjęta przez Radę Komisarzy Ludowych ZSRR 28 kwietnia 1936 r. Głównym organizatorem akcji deportacyjnej były organy NKWD na czele z Gienrichem Jagodą. Podstawowym celem zaplanowanych przez Moskwę deportacji było oczyszczenie terenów przygranicznych z Polską, ponieważ Polacy zamieszkujący teren ZSRR kontaktowali się często ze swoimi krewnymi naterenie II Rzeczypospolitej. Fakt ten stał się podstawą do oskarżenia polskiej ludności o szpiegostwo. Polacy nie wiedzieli, za co i gdzie będą wywiezieni.

Akcję deportacyjną przeprowadzono w dwóch etapach. Podczas pierwszego, który trwał od 20 maja do 5 czerwca 1936 r., przesiedlono 5567 rodzin (27 023 osoby). Natomiast drugi etap deportacji przeprowadzono we wrześniu i październiku 1936 r. Wysiedlono wówczas 9433 rodziny (42 954 osoby). Według spisu narodowego ogólna liczba przesiedlonych rodzin wyniosła: 11 494 polskich (75,7%) i 3506 (23,4%) niemieckich (łącznie 69 977 osób). To, co działo się na zsyłce przechodzi ludzkie wyobrażenia o złu, jakie człowiek może zgotować drugiemu. Warunki egzystencji, tj. brak mieszkań i pierwsze jesienne przymrozki, które ogarnęły północny Kazachstan, pogłębiły się jeszcze z powodu katastrofalnych niedoborów żywności. W większości przypadków obywatele uciekali, kierując się do miasta Omsk, skąd ich zdaniem łatwiej było dostać się do domu. W czasie deportacji było 13 stancji, do których dowożono Polaków: Kalinowka, Doneckoje, Belojarka, Podolskoje, Jasnaja Polana, Wisznewka, Konstantinowka, Krasno-Kiewka, Nowo-Berezowka, Nowo-Greczanowka, Zielony Gay, Czkalowo, Pietrowka. Warunki do życia były skrajnie ciężkie, ludzie po prostu nie mieli nic do jedzenia. Z powodu przybycia dużej liczby ludzi, gospodarka poszła w górę, niestety nie było, czym wykarmić wszystkich, przez co dużo ludzi umierało z głodu.
Mam dwóch pradziadków, którzy przeżyli proces deportacji. Są oni dla mnie najlepszą i najmądrzejszą lekcją historii, świadkami tych „nieludzkich” czasów. Pierwszy dziadek pochodził z Podpodolska (teren obecnej Ukrainy). Miał na imię Nikołaj i pochodził ze zwykłej, jak na tamte czasy, rodziny. Urodził się w 1924 roku i został deportowany w wieku 12 lat, razem z rodzicami. Przybył do Kazachstanu w maju 1936 roku.
Jego życie tam było ciężkie. Został wpisany na listę specjalnego osadnictwa, gdzie mieszkał do końca życia. Powołano go do wojska radzieckiego w 1941 roku, walczył trzy lata na wojnie, podczas której był ranny w nogę, przez co został z wojska zwolniony i wrócił do domu w Kazachstanie. Zmarł w 1953 roku, zabity przez rabusiów, kiedy
przewoził ziarno.

Drugi pradziadek urodził się w 1918 roku, miał na imię Bronisław i pochodził z województwa winnickiego (obecnie teren Ukrainy). 28 kwietnia 1936 roku był deportowany jako członek polskiej narodowości w akmoliński obwód KAZ SSR. Zarabiał na życie pracując, jako robotnik w polu, miał dwóch synów i dwie córki, których, jako rodzic, musiał nakarmić. Moja babcia ma na imię Maria, urodziła się w 1947 roku. Razem z rodziną mieszkała do klasy 9. szkoły powszechnej, potem wyjechała uczyć się do technikum w innym mieście. Była bardzo dobrą uczennicą. Babcia Marysia uznana została przez odpowiednie instytucje za ofiarę represji politycznych, chociaż warto wspomnieć, iż obie moje babcie i obaj dziadkowie mają status ofiar represji politycznych. Ten status wiąże się z pewnymi przywilejami, z których moi dziadkowie mogą korzystać. Do obecnego czasu pozostali przy życiu tylko babcia Maria i dziadek Wladymir.

Życie moich przodków po zesłaniu do Kazachstanu to historia bardzo smutna, przykra oraz trudna do wyobrażenia. Jako młody człowiek, z innej epoki, innych czasów, nie jestem w stanie pojąć, przez co musieli przejść zarówno moi dziadkowie, jak i wszyscy inni zesłańcy. Nie mieści mi się to w głowie. Po analizie dokumentów, które mamy w rodzinie oraz wielu rozmowach z bliskimi, widzę, że jest w tych historiach pewna istotna i niebywała rzecz – mimo trudów i ciężkiej codziennej egzystencji, na granicy ubóstwa, ludzie ci zachowali godność i dzięki niezłomności i sile charakteru, przetrwali, dając innym przykład człowieczeństwa.

Danil Dudewicz

DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW BUDŻETU PAŃSTWA

W RAMACH PROGRAMU „POLONIA I POLACY ZA GRANICĄ 2024”

„Witamy w domu- wyżywienie młodzieży polskiego pochodzenia ze wschodu uczących się w Liceum Polonijnym Kolegium Św. Stanisława Kostki”

Dofinansowanie: 180 000 zł

Całkowita wartość: 298 396 zł

Tak mało wspomnień…

Tak mało wspomnień…

Trudno jest wspominać, kiedy tak mało jest informacji, dokumentów…a czasy, w których żyli nasi przodkowie tak bardzo odległe i zawiłe historycznie… Mój pradziadek zmarł wcześnie, gdy mój dziadek miał zaledwie 16 lat! Pradziadek, Ferdynand, urodził się 20 kwietnia 1910 roku w mieście Malkovich (Białoruś) w rodzinie rolnika Józefa. W 1919 roku Malkovichi znalazły się w granicach międzywojennej Polski. Potem mój dziadek poszedł do szkoły i skończył trzecią klasę polskiej szkoły, i nie uczył się już nigdzie indziej. Z zawodu został rolnikiem i pomagał rodzinie, bo nie było środków na życie. W latach 1932-1934 służył w 5. Pułku Piechoty (zachowała się jego książeczka żołnierska). W 1933 roku otrzymał odznakę pamiątkową 5. Pułku Piechoty.

Kiedy wybuchła wojna, w 1939 r. był częścią polskiej armii, w której szeregach walczył, dostał się do niewoli niemieckiej, skąd uciekł. Zakończył wojnę już na terytorium Związku Radzieckiego i został odznaczony medalem „Za zwycięstwo nad Niemcami”.

Mój pradziadek nie mógł wrócić do rodzinnej Polski, pozostał na Syberii, miał 8 dzieci, dużo pracował i zmarł 15 listopada 1966 roku. Nie poznałam go, ale jestem z niego niezmiernie dumna. Kiedy dowiedziałam się, że mój dziadek był Polakiem, bardzo chciałam odwiedzić jego ojczyznę, poznać zwyczaje i tradycje, nauczyć się języka. Pojechałem do Polonii w moim mieście, tam uczyłam się języka, brałam udział w konkursach czytania poezji i konkursie rysunkowym. Zaraz po otrzymaniu legitymacji Polaka zapisałam się do polskiej szkoły w Warszawie – Kolegium św. Stanisława Kostki. Moim największym marzeniem jest pójść na studia i zdobyć zawód.

Marina Sizowa

Stypendystom Prezesa Rady Ministrów

Stypendystom Prezesa Rady Ministrów

27 listopada w Szkole Głównej Handlowej odbyła się uroczystość wręczenia dyplomów Stypendystom Prezesa Rady Ministrów. Na uroczystości obecnych było wielu wybitnych uczniów z najwyższymi średnimi ocenami, reprezentujących szkoły z Warszawy i okolic. Otrzymanie Stypendium Prezesa Rady Ministrów to nie tylko niezwykle cenne wsparcie finansowe na potrzeby nauki, ale także prestiż oraz szansa na rozwój osobisty. Moim zdaniem obowiązkiem każdego ucznia jest dążenie do samodoskonalenia zarówno w sferze duchowej, jak i intelektualnej, ponieważ pomaga to w pełniejszym poznawaniu życia oraz nas samych.

Alisa Kostylieva- Stypendystka w roku szkolnym 2024/2025

Nasze za i przeciw, czyli debata oksfordzka na poważne tematy

Nasze za i przeciw, czyli debata oksfordzka na poważne tematy

Debata oksfordzka jest rodzajem dyskusji, w której dwie drużyny toczą uporządkowany spór wokół prawdziwości postawionej w debacie tezy. Wcześniej zajmują ustalone w wyniku losowania stanowiska. Jedną z podstawowych zasad tego rodzaju debaty jest argumentowanie za lub przeciw prawdziwości postawionej tezy z szacunkiem do oponenta. W naszym Kolegium zostały przeprowadzone dwie debaty oksfordzkie, podczas których młodzież rzeczowo i merytorycznie argumentowała swoje stanowiska, dzieląc się przy tym ciekawymi doświadczeniami i spostrzeżeniami.