Tak mało wspomnień…

Tak mało wspomnień…

Trudno jest wspominać, kiedy tak mało jest informacji, dokumentów…a czasy, w których żyli nasi przodkowie tak bardzo odległe i zawiłe historycznie… Mój pradziadek zmarł wcześnie, gdy mój dziadek miał zaledwie 16 lat! Pradziadek, Ferdynand, urodził się 20 kwietnia 1910 roku w mieście Malkovich (Białoruś) w rodzinie rolnika Józefa. W 1919 roku Malkovichi znalazły się w granicach międzywojennej Polski. Potem mój dziadek poszedł do szkoły i skończył trzecią klasę polskiej szkoły, i nie uczył się już nigdzie indziej. Z zawodu został rolnikiem i pomagał rodzinie, bo nie było środków na życie. W latach 1932-1934 służył w 5. Pułku Piechoty (zachowała się jego książeczka żołnierska). W 1933 roku otrzymał odznakę pamiątkową 5. Pułku Piechoty.

Kiedy wybuchła wojna, w 1939 r. był częścią polskiej armii, w której szeregach walczył, dostał się do niewoli niemieckiej, skąd uciekł. Zakończył wojnę już na terytorium Związku Radzieckiego i został odznaczony medalem „Za zwycięstwo nad Niemcami”.

Mój pradziadek nie mógł wrócić do rodzinnej Polski, pozostał na Syberii, miał 8 dzieci, dużo pracował i zmarł 15 listopada 1966 roku. Nie poznałam go, ale jestem z niego niezmiernie dumna. Kiedy dowiedziałam się, że mój dziadek był Polakiem, bardzo chciałam odwiedzić jego ojczyznę, poznać zwyczaje i tradycje, nauczyć się języka. Pojechałem do Polonii w moim mieście, tam uczyłam się języka, brałam udział w konkursach czytania poezji i konkursie rysunkowym. Zaraz po otrzymaniu legitymacji Polaka zapisałam się do polskiej szkoły w Warszawie – Kolegium św. Stanisława Kostki. Moim największym marzeniem jest pójść na studia i zdobyć zawód.

Marina Sizowa

Stypendystom Prezesa Rady Ministrów

Stypendystom Prezesa Rady Ministrów

27 listopada w Szkole Głównej Handlowej odbyła się uroczystość wręczenia dyplomów Stypendystom Prezesa Rady Ministrów. Na uroczystości obecnych było wielu wybitnych uczniów z najwyższymi średnimi ocenami, reprezentujących szkoły z Warszawy i okolic. Otrzymanie Stypendium Prezesa Rady Ministrów to nie tylko niezwykle cenne wsparcie finansowe na potrzeby nauki, ale także prestiż oraz szansa na rozwój osobisty. Moim zdaniem obowiązkiem każdego ucznia jest dążenie do samodoskonalenia zarówno w sferze duchowej, jak i intelektualnej, ponieważ pomaga to w pełniejszym poznawaniu życia oraz nas samych.

Alisa Kostylieva- Stypendystka w roku szkolnym 2024/2025

Nasze za i przeciw, czyli debata oksfordzka na poważne tematy

Nasze za i przeciw, czyli debata oksfordzka na poważne tematy

Debata oksfordzka jest rodzajem dyskusji, w której dwie drużyny toczą uporządkowany spór wokół prawdziwości postawionej w debacie tezy. Wcześniej zajmują ustalone w wyniku losowania stanowiska. Jedną z podstawowych zasad tego rodzaju debaty jest argumentowanie za lub przeciw prawdziwości postawionej tezy z szacunkiem do oponenta. W naszym Kolegium zostały przeprowadzone dwie debaty oksfordzkie, podczas których młodzież rzeczowo i merytorycznie argumentowała swoje stanowiska, dzieląc się przy tym ciekawymi doświadczeniami i spostrzeżeniami.

Rozmowa Melchiora z Melikiem, czyli historia gra o Monte Casino

Rozmowa Melchiora z Melikiem, czyli historia gra o Monte Casino

W naszej szkole odbyły się kolejne warsztaty historyczne. Tym razem gra szła o Monte Casino. To najnowszy projekt omawiający tematykę historii wielkiej bitwy o Monte Cassino oraz heroizmu i skuteczności Korpusu generała Władysława Andersa. To dzięki niemu wyzwolono Monte Casino spod władzy nazistów. Nikomu wcześniej nie udało się tego dokonać. Wspaniale o bitwie pisał w swoim reportażu Melchior Wańkowicz, który jest jednym z Patronów 2024 roku. Tworząc “Bitwę o Monte Casino”, rozmawiał m. in. z jednym z oficerów II Korpusu Ormianinem – Melikiem Somhjancem. Projekt “Rozmowa Melchiora z Melikiem – kto naprawdę zdobył klasztor na Monte Cassino?” realizowany jest dzięki wsparciu ze środków Programu “Niepodległa”.
Uczniowie, po wysłuchaniu wykładu na temat batalii o Monte Casino, zapoznali się również z mundurem i wyposażeniem polskiego żołnierza z tej bitwy. Młodzież wcieliła się w role dowódców alianckich, którzy prowadzili swoje dywizje do walki na włoskim froncie podczas gry sztabowej “Monte Cassino”.

Język polski mam we krwi

Język polski mam we krwi

Liceum św. Stanisława Kostki w Warszawie – to wyjątkowa polonijna szkoła, która zrzesza uczniów z różnych krajów. Uczniowie różnią się wyglądem, językiem, zwyczajami i zainteresowaniami, ale wszyscy uczą się pod jednym dachem i wszyscy są w ten czy inny sposób związani z polską kulturą, tradycjami i zwyczajami. Wielu uczniów ma polskie korzenie. Z Polski pochodzi na przykład rodzina Elizawiety Siasickiej z Białorusi. Liza jest tegoroczną maturzystką, która jest dumna z historii i pochodzenia swojej rodziny.

„Mój pradziadek Antoni Rutkowski urodził się w 1905 roku we wsi Odelsk, położonej na zachodniej Grodzieńszczyźnie. Kiedy wybuchła II wojna światowa w 1939 roku, pradziadek został powołany do wojska polskiego, gdzie został ranny, a następnie zmarł i został pochowany w zbiorowym grobie w Węgrowie około 80 km od Warszawy. Moja babcia Maria urodziła się 20 lutego 1938 roku, a gdy jej ojciec został powołany na wojnę we wrześniu 1939 roku, miała zaledwie ponad półtora roku i oczywiście w jej pamięci nie pozostało żadnych wspomnień związanych z tatą, bohaterskim żołnierzem.

Moja babcia Maria do 1977 roku nie wiedziała, co stało się z jej tatą, ponieważ granica dzieliła życie we wsi Odelsk przed i po wojnie, wieś znajdowała się na terenie Związku Radzieckiego, a informacje w tamtym czasie były trudne do zdobycia zwykłych ludzi, zwłaszcza na wsi.

Kuzyn mojej babci Marii, Rutkowski Marian, który mieszkał w Gdańsku, w 1977 roku otrzymał dokument, w którym napisano, że ojciec babci, mój pradziadek Antoni Rutkowski, został pochowany na cmentarzu w Węgrowie w zbiorowej mogile. Ten dokument Marian przekazał babci. Było to podniosłe wydarzenie dla całej rodziny. Wreszcie dowiedziano się, co stało się z dziadkiem i jego szczątkami po śmierci.

Moja babcia przekazywała mojej matce polskie tradycje i obyczaje, opowiadała o przodkach i o jej dziadku (o Antonim Rutkowskim). A moja mama przekazywała tę wiedzę mi. Czasami babcia rozmawia ze mną w języku polskim, dlatego kiedy przyjechałam do szkoły już mogłam posługiwać się językiem polskim, językiem moich dziadków i pradziadków.”

Diana Turcan

W wolnej Polsce!

W wolnej Polsce!

Święto Niepodległości uczciliśmy nabożeństwem religijno-patriotycznym w kościele, podczas którego nasza wspólnota Kolegium modliła się wezwaniami do patronów szkoły – świętego Stasia Kostki oraz świętego
Andrzeja Boboli. Odśpiewaliśmy suplikację „Święty Boże” kantatę o pokój, a także wiązankę patriotyczną.
Na uroczystości zapłonęła replika Świecy Niepodległościowej, którą ofiarował Polakom papież Pius IX w 1867 r., kiedy Polski nie było na mapach świata, prosząc, by ją zapalono w wolnej Warszawie. Stało się
to w 1920 roku.
„Nadszedł wielki dzień! Radujmy się i weselmy! Ta świeca jest dla nas  jakby drogim posłem z Watykanu. Radujmy się ze wskrzeszenia ojczyzny, lecz trwóżmy o jej przyszłe losy. Błagać trzeba Pana, aby nie opuszczał Polski, aż do końca wieków.” – słowa biskupa Pelczera).

Biskup zaznaczył również w swojej homilii, że świeca jest „drogowskazem dla posłannictwa narodu naszego w niesieniu wiary i wartości chrześcijańskich na Wschód, bo Polska ma być „wałem ochronnym przed powodzią bolszewizmu i komunizmu”.

Projekt “Repatriacja przez edukację” w 2024 r. uzyskał wsparcie Fundacji Totalizatora Sportowego